Cien - kosmetyki pielęgnacyjne do 3,49 zł

"Naturalne składniki, niska cena" - prześladowała mnie reklama z Karoliną Pisarek, która powtarzała tam na okrągło to zdanie. Po jakimś czasie zainteresowana postanowiłam przejrzeć gazetkę promocyjną Lidla. Natknęłam się na stronę właśnie tych produktów. Niezwykle zachęcający wygląd kosmetyków, a jeszcze bardziej cena. Bo gdzie znajdziesz płyn micelarny 200 ml w cenie 3,49 zł? No właśnie.
Producent zapewnia, że produkty zawierają min. 90% składników pochodzenia naturalnego oraz, nie są testowane na zwierzętach, bogate w składniki, zawierają minerały. Ekologia pełną parą - więc kupiłam większość dostępnych kosmetyków aby przekonać się na własnej skórze czy rzeczywiście jest tak obiecująco. Z reguły te produkty znajdziecie w ofercie Lidla w cenach wyższych o ok. 50%. Natomiast od 11 marca do 16 marca (lub do wyczerpania zapasów) pojawiły się w cenach, które podam dzisiaj. 
Krem do rąk w cenie 1,99 zł zawiera 95% składników naturalnych. W wielu Lidlach niestety już nie jest dostępny, ponieważ dziewczyny się totalnie na niego rzucają. Udało mi się znaleźć go po kilku próbach. Zaopatrzyłam się w wersje:
- odmładzający z dziką różą
- nawilżający z zieloną herbatą
Po kilku dniach stosowania wiem, że wersja zielona zostaje ze mną na dłużej. Ja kremy do rąk testuje bardzo często. Właściwie mam hopla na tym punkcie. Sprawdza się świetnie po spracowanym dniu, basenie, czy też po spacerze (gdy zmarzną dłonie). Zapach jest specyficzny. Bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia uczucia "lepkości". 
żel - peeling do mycia twarzy o pojemności 150 ml znajdziemy również w dwóch wersjach. Do cery normalnej, mieszanej i tłustej (różowy) oraz do suchej i wrażliwej. Nigdy nie miałam kokosowego żelu, trochę się tego obawiałam (nie jestem fanką) aczkolwiek widzę w nim same plusy. Zgodzę się z producentem co do tego, że zapobiega błyszczeniu się skóry, redukuje nadmiar sebum oraz wygładza niedoskonałości. Z pewnością też pozostawia uczucie świeżości. Po umyciu buźka jest matowa. Czy usuwa zaskórniki? Zdania są mocno podzielone. Jeśli ktoś ma z tym problem to polecałabym raczej produkty innej marki (ale o tym nie dzisiaj!). Cena 3,49 zł.
Mleczko do demakijażu - jeśli ktoś używa na co dzień tego typu produktów, zamiast np. płynu micelarnego to na pewno się sprawdzi. Chociaż słyszałam, że kilka osób dostało uczulenia (pieczenie w okolicach powiek). Mnie nie uczulił, ale ja nie lubię mleczka do demakijażu. Próbowałam to zmienić, inwestowałam kilkukrotnie, ale to na nic. Sama konsystencja nie jest dla mnie przyjemna. Jestem po prostu na nie. Cena w Lidlu to także 3,49 zł.
Kolejny produkt to płyn micelarny. Cena identyczna jak poprzedniego produktu, natomiast działanie hardcorowe jak na taką cenę. Bardzo dobrze radzi sobie z podkładem, cieniami, pomadką matową czy inną kolorówką. Jedyny minus to rzęsy. Nie wiem czy to kwestia przyzwyczajenia, czy po prostu płyn nie zmywa tuszu dokładnie, albo nie radzi sobie z moim tuszem? Gdy mam w pobliżu swój ulubiony żel Oriflame do zmywania makijażu oczu, to niestety pomijam tym produktem tą część. 
Na pierwszym zdjęciu znajdziecie peeling do ciała pod prysznic. Wygładza skórę, złuszcza.. a do tego ten zapach! Pozostaje na skórze jeszcze bardzo długo. To zdecydowanie jeden z moich ulubionych. Jeżeli używasz peelingów z serii Organic Shop to ten przypomina go działaniem, ale Cien lepiej się rozprowadza, jest tańszy i w dodatku zapach utrzymuje się dłużej. Cena 2,99 - hit. 
Na koniec zostawiłam maseczki. Najbardziej zainteresowana byłam maską - peelingiem enzymatycznym do twarzy. Mam bardzo miłe wspomnienia po zabiegach tego typu u kosmetyczki. Przy użyciu Cienia za pierwszym razem bardzo piekła mnie twarz i od razu musiałam zmyć maseczkę. Za drugim razem niestety było tak samo. Jedyny plus to zapach, bo jest obłędny, ale w takim przypadku.. co z tego?
Zielona i niebieska wersja są w porządku. Szybko zasycha, przyjemny zapach (co kto lubi). Skóra rzeczywiście potem jest matowa i wygładzona. Uczucie podobne jak po stosowaniu żelu do mycia twarzy z tej serii. Cena 0,99 zł.
Podsumowując, skusiłabym się ponownie na żel do mycia twarzy, peeling do ciała i krem do rąk. Maseczki zdecydowanie sobie odpuszczę. Pociesza mnie fakt, że kupiłam je w promocyjnej cenie.. Płyn micelarny też nie spełnia moich oczekiwań w 100% dlatego zostaję przy swoich ulubionych.
***
A wy skusiłyście się na Lidlowe produkty? Co o nich myślicie? Do zobaczenia w komentarzach!
UDOSTĘPNIJ TEN POST

2 komentarze :

  1. Kuszą mnie te produkty, chętnie wypróbowałabym je u siebie. Niestety nie mam w pobliżu Lidla. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.